niedziela, 13 października 2013

Pachino, Marzamemi, Modica... czyli Sycylia południowa

Wczoraj nic nie pisałam, bo widoki odebrały mi słowa.
Pociąg mknął nad samym morzem, tuż przy plaży. Promienie leniwego słońca schowanego jeszcze częściowo gdzieś we mgle tak mieniły się w morzu, że miało ono srebrzysty połysk. I te delikatne fale rozbijające się o brzeg. Idealny obrazek na początek dnia.



W okolicy Taorminy witały mnie kwiaty: róż przeplatający się z bielą, granat z żółcią. W końcu mogłam zobaczyć z bliska słynną Isola Bella, czyli piękna wyspa. Niestety turysta podróżujący pociągiem zrobi sobie tylko na nią smak, ponieważ ledwo co się ją zauważa, a już pociąg wjeżdża do tunelu i wyjeżdża u jej końca. Wrażenie jednak pozostawia niesamowite. Posłużę się zdjęciem zrobionym podczas wakacji.


W drodze na południe zatrzymałam się w miejscu, z którym wiążę mnóstwo niesamowitych wspomnień- Santa Maria La Scala. Mała miejscowość położona nad samym morzem, nad którą rozciąga się La Timpa- rezerwat natury.




Jak już obiecałam, temat kwiatów jest zawsze obecny!

Miejsce to jest zupełnie inne w sezonie letnim. Otóż podczas wakacji na skałach jest pomost, tzw. "solarium", duża drewniana platforma, na której można się opalać i bary. Jako jedną z ciekawostek, powiem że w S. Maria La Scala można zjeść pyszną granitę!!!

Następny przystanek Pachino. Zatrzymałam się tam u pewnego znajomego na noc. Po południu pogoda się trochę popsuła, niebo się zachmurzyło i były przelotne deszcze. Co nie zmienia faktu, że temperatura sięgała 30 stopni. Pod wieczór wilgotność powietrza była bliska 100%. Ciężko się oddychało i czuło się pot na całym ciele. Dom znajdował się około 50 m od plaży. Morze tego dnia było lekko wzburzone, unosiła się nad nim mgła. Nie ma jednak nic piękniejszego niż obudzić się rano i słyszeć szum fal!

Wieczór spędziłam w Marzamemi. Małe portowe miasteczko, słynące z połowu tuńczyków. Niskie budynki, murki z białego kamienia, po zmroku oświetlone żółtym światłem. Ma swój romantyczny i tajemniczy klimat. Za dnia musi być jeszcze piękniejsze! Patrząc na morze, widać rozciągającą się w dal płyciznę, czystość i przejrzystość wody z mnóstwem pływających rybek. Poza paroma uliczkami i portem są tam dwa placyki. Jednak chcąc dostać się z jednego miejsca w drugie trzeba trochę pobłądzić zanim znajdzie się przejście, jak w labiryncie. Niestety nie uraczę Was własnymi zdjęciami, ale wybrałam w internecie takie, które najlepiej moim zdaniem mogą oddać piękno i tajemniczość tego miejsca. Resztę pozostawiam Waszej wyobraźni.



 Musi być bardzo ciekawie mieszkać w takim miejscu

Na deser Modica- "profumo di storia fra emozioni baroche", czyli zapach historii wśród barokowych emocji. Historyczne centrum miasta zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Osobiście urzekają mnie miejsca "antyczne"...




 Duomo di San Pietro, XVIII w.

Castello dei Conti



Warto wspomnieć o Cioccolato di Modica. Zdjęcie przedstawia uliczkę prowadzącą do sklepu. To jeden z najsłynniejszych i najlepszych wyrobów cukierniczych pochodzących z prowincji Ragusa. Zgodnie z tradycją jest produkowana w taki sam sposób jak robili to starożytni Aztecy. Historia sposobu jej wytwarzania sięga XVI wieku. Dlaczego jest taka szczególna? Bo wytwarzana jest prosto z ziaren kakaowca. Każda tabliczka zawiera jedynie dwa lub trzy składniki- masę kakaową, cukier oraz aromat smakowy. Wchodząc do sklepu odczuwa się ekskluzywność produktu. Na ladzie wystawione są miseczki z różnymi smakami do degustacji: wanilia, pomarańcza, kardamon, chilli, cytryna, owoce, orzechy, i inne których nazw nie pamiętam. Były też czekolady zawierające 60, 70, 80, 90, 100% kakao. Jeśli chodzi o smak, według mnie lepsza jest Milka czy Wedel, ale czy zdrowsza? :)  To co mnie zaskoczyło to konsystencja. Kostka czekolady wręcz rozpływała się w ustach, była bardzo delikatna i czuć było drobinki kakao. Coś niesamowitego.

Na zakończenie kilka ciekawostek:

"Moviti fermu" - dwa słowa, które same sobie zaprzeczają, jakby chcąc powiedzieć: rusz się zatrzymując. Nie da się tego przetłumaczyć na język polski. W dialekcie sycylijskim, w niektórych regionach, między innymi na południu, Sycylijczycy używają tego zwrotu aby pogonić kogoś, powiedzieć "rusz się", co zaprzecza logice tego zdania.

W jednej z restauracji w kopercie ze sztućcami i serwetką znalazłam sentencję:
"La gloria è come un cerchio nell' acqua, che non cessa mai d'allargarsi finchè, a furia di spandersi, si sperde nel nulla." William Shakespeare
-Chwała jest jak koło w wodzie, które nigdy nie przestanie się poszerzać, aż dzięki wściekłości do rozprzestrzeniania się, zgubi się w nicości (mniej więcej :p )
To trochę jak ciasteczko z wróżbą ;)

I ostatnia rzecz- przesłanie prosto z serca:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz