sobota, 5 października 2013

Ostatni tydzień...

Niedawno zaczęłam batalię z uczelnią. Pierwsze kroki- podpisać learning agreement (umowa o wybranych przez siebie przedmiotach do studiowania). Po trudach w znalezieniu właściwego profesora (bo było pięciu o tym samym nazwisku i jak pytałam o Francesco V., wszyscy wokół próbowali mi wmówić, że pomyliłam imię...), okazało się że on tylko podpisuje dokument, a inny zajmuje się weryfikacją. Całość zajęła mi 2 dni, w tym godzina w podróży do kliniki i kilkadziesiąt minut czekania na każdego z profesorów. W przyszłym tygodniu powtórka! Muszę zmienić cały plan, gdyż większość przedmiotów pokrywa się godzinowo.

W tych dniach mieliśmy "Welcome Days". Przyjechali już wszyscy. W końcu poznałam ludzi z innych krajów niż Hiszpania. Jest nas zaledwie 10 osób. Próbując odnaleźć się wśród większości Erasmusów (Hiszpanów) utworzyliśmy własną grupę: 4 osoby z Polski, 1 ze Słowacji, 2 z Niemiec, 1 z Egiptu, 1 z Węgier. Jest jeszcze 1 osoba z Francji, ale zna hiszpański więc z łatwością odnajduje się wśród większości towarzystwa. Hiszpanów jest tylu, że Włosi z ESN organizacji studenckiej czują się jakby to oni sami brali udział w programie, gdyż stanowią mniejszość. To, co cieszy to fakt, że niektórzy Hiszpanie zaczynają otwierać się na naszą mniejszość i próbują komunikować się z nami w języku innym niż hiszpański. Podczas konferencji powitalnej jeden z profesorów powiedział piękne słowa: "Sycylia nie jest w centrum świata, ale jest w centrum krain morza śródziemnego, jest to więc ważne miejsce spotkań różnych kultur i narodowości".
Piszę w porze obiadowej więc opowiem co jedliśmy podczas obiadu powitalnego: makaron z pomidorem, groszkiem i jakimś dobrym sosem, do tego mięso- kurczak/wołowina + frytki (do wyboru), fasolka szparagowa, sałatka z sałaty pomidora i marchwi, świeże bułeczki, napój. Więcej  grzechów nie pamiętam, na więcej miejsca w żołądku nie miałam. Mogę powiedzieć, że był to typowy włoski obiad składający się z 3 dań + deser :p


Ten dzień mogę uznać za oficjalny początek mojego Erasmusa. Powoli zaczyna być  czuć ducha integracji międzynarodowej!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz